I tak było, tylko nie wyobrażałam sobie, że trasa opisana jako łatwa dla mnie będzie jak zdobywanie Mont Everestu .
Pojechaliśmy na Słowację. Pierwszy przystanek to Jaskinia Bielska.
W ciągu godziny zwiedzania pokonałam 840 schodów i przeszłam wiele metrów chodnikami w górę lub w dół. Widoki zapierające dech, przepiękne nacieki i jeziorka. Aż żal że trasę pokonywać trzeba było dosyć szybko. Prędkość zwiedzania niestety jest ustalona odgórnie.
Następny etap to Wodospady Zimnej Wody.
By tam sie dostać jechaliśmy kolejką na Hrebieniok
Potem spacer , trasa wg opisu łatwa.
ruszyliśmy, droga nie była wcale trudna, myślałam że tak będzie do końca |
ale już za chwilkę musiałam patrzeć pod nogi, chociaż wkoło rozpościerały się śliczne widoki, |
musiałam od czasu do czasu siąść by odpocząć |
rozglądam się gdzie jest Ślubny |
a on podziwia wodospady i szuka mnie tam w dole by zrobić mi zdjęcie |
trasa w większości wyglądała tak, i to nie jest ten najtrudniejszy jej fragment |
chociaż był też moment łatwiejszego podejścia |
sama sie sobie dziwię,że tak rzadko odpoczywałam |
Ja po dotarciu do hotelu i zjedzeniu obiadokolacji padłam ze zmęczenia.
Troszkę szydełkowania w łóżku,Taniec z gwiazdami i zdrowy sen do rana.
Dzień był krótki, ale dla mnie bardzo intensywny.
Basiu! Z jaką ogromną przyjemnością to czytam. Przez 20 lat co roku, a czasami częściej byliśmy w Tatrach, stąd ta moja tęsknota i cicha zazdrość. Czekam już na nastepny post.
OdpowiedzUsuńKurde bele zazdroszczę tej wyprawy ,wodospadów najbardziej .Musze sobie jakoś zorganizować około jesieni taki familijny wypad . Fantastyczne widoki .
OdpowiedzUsuńPodziwiam siłę woli i hart ducha za ten marsz z kulami po trasach! Kondycji pozazdrościć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń