czwartek, 31 lipca 2014

Przyjemny obowiązek spełniam .

Ostatnio zostałam wylosowana w kilku rozdawajkach.

Pierwszy raz - u  Alicji

Dostałam świetna gazetkę . Już mam ochotę na poduszkę z tym haftem z okładki, a w środku są jeszcze inne wzorki, które z chęcią wyszyję.


Alicja dołożyła mały ( jej zdaniem) bonusik - zestaw do wyszycia dwóch karteczek.

Liścik Alicja napisała na ślicznym papierze listowym.

Drugi raz - u Kicy Bijoux

Od Katarzyny  dostałam świetne kolczyki.
Zastanawiałam się , czy w "moim wieku' wypada nosić w uszach czachę ptaka z kwiatkiem na głowie ( kwiatek na głowie ptaka oczywiście).
Co to znaczy wypada ? Kolczyki są śliczne i oryginalne, od dwóch dni noszę je.


Dostałam też wycinanki i tagi. Ten z motylkiem i nutkami jest w książce, którą obecnie czytam.


Trzeci raz - u Pauli

Od Pauli dostałam torbę z mądrym napisem ;-)


 Broszkę i breloczek. Broszką jestem zachwycona a breloczek szkoda zawiesić na torebce lub do kluczy bo się zniszczy . Najchętniej nosiłabym jako wisiorek. (ale wymyśliłam)
Nie myśląc o tym zasłoniłam pudełeczko w którym była biżuteria, dlatego nie widać go na zdjęciu.


Bardzo, bardzo , dziękuję za wszystkie prezenty.
Alicjo, Kasiu, Paulo - dziękuję.

środa, 30 lipca 2014

Wspólnie czytam i dziergam - 3 .

Gdy w mojej ulubionej galerii likwidowano sklep do którego często zaglądałam kupiłam sobie na wyprzedaży dwa poncza.
Jedno olbrzymie bardzo dobrze służy mi w czasie jazdy autokarami na wycieczkach. Przytulne, cieplutkie , lubię je. z przyjemnością się w nie otulam.
Drugie to właściwie obszerny sweter,  czarny  w kształcie pudełka ze ściągaczami na ręce, kangurzą kieszenią i dosyć dużym ściągaczem przy szyi. Byłoby doskonałe gdybym miała ociupinkę kilogramów więcej.
Powisiało kilka miesięcy w szafie i w końcu odważyłam się je zmniejszyć.
Obcięłam po bokach po 5-6 cm , tym samym o tyle  wydłużyły się rękawy ( właściwie to dopiero teraz powstały).
Wszystko było by  świetnie , gdyby nie to , że coś mi nie pasowało. Chciałam sweter troszkę ożywić.
Wyciągnęłam czarny kordonek i zrobiłam kwiatek. Gdy opowiedziałam przyjaciółce o ożywianiu czarnego swetra czarnym kwiatkiem rozśmieszyłam ją. Oczywiście nic z tego nie wyszło, nie udała mi się ta sztuczka.
Został mi kwiatek , który już rozprułam i  odłożyłam do przydasi .


 Zrobiłam troszkę za mało płatków, kwiatek byłby ładniejszy gdyby było ich jeszcze raz tyle .
Jednak nic nie mogło mnie przekonać do wyboru nitki innego koloru niż czarny. Zrobiłam jeszcze kilka kwiatków,


aż trafiłam na taki, który mi się spodobał.

Już wczoraj wieczorem próbowałam zrobić sobie zdjęcie w domu.

Jednak mimo upału pojechaliśmy dzisiaj do parku - Klasztorne stawy  i tam  Ślubny zrobił mi znowu sporo zdjęć. Jednak nie łatwo było znaleźć wśród nich takie na którym widoczne by były moje kwiatki.

na tym zdjęciu jest całe moje ponczo ( sweter)

tutaj troszkę widać kwiatki.

Spodobało mi się  robienie zdjęć ,  mimo że tak nietypowo jak na letni dzień byłam ubrana.

Dzisiaj środa - dzień Wspólnego czytania i dziergania.
Czytam końcówkę "Cienia wiatru " Zafona, robótkuję... No właśnie, po dokończeniu sukienki  mam   malutką przerwę.
 Zrobiłam kwiatuszki i przeglądam szufladę z nićmi i wełenkami.

Będę z tej zielonej bawełny robiła bluzeczkę.
Mimo tak skromnego dorobku  zgłaszam się z tym postem do środowej zabawy u Maknety

Musiałam zajrzeć jeszcze raz i dopisać.

Bardzo, bardzo, dziękuję bardzo za cudne komentarze i tak piękne słowa o mojej sukience i o zdjęciach. Bawiliśmy się przy ich robieniu .

poniedziałek, 28 lipca 2014

Kupiłam sobie haleczkę .

Ale wydarzenie ! Warte opisania na blogu ?
Ano warte, bo posiadając haleczkę mogłam zrobić zdjęcia mojej sukience.
Pojechaliśmy ze Ślubnym do  Parku Kultury i Wypoczynku , okolice przy moście czołgowym są mniej uczęszczane i tam odbyła się sesja fotograficzna ;-)

jeszcze nie weszłam do parku a Ślubny już pstrykał mi zdjęcia
ławeczek w tej części parku mało, odpoczywałam w  wybudowanej z cegieł altance

przed mostem leżą głazy, bo mimo wyłączenia go z ruchu kołowego samochody tamtędy jeździły

zrywałam kwiaty do wazonu (lubię takie zielska)


do samochodu wracałam już troszkę zmęczona, bycie fotomodelką nie jest łatwe

O moście czołgowym można poczytać tu, obejrzeć ładne zdjęcia tu, ja pokażę jaką śliczną rodzinkę widzieliśmy stojąc na moście.


Wracając do sukienki, stwierdziłam,że rękawów nie będzie . Zrobię sobie narzutkę z dłuższymi rękawami. Sprawdziłam dzisiaj w pasmanterii, bawełna jest, więc mogę się nie martwić,że mi zabraknie.
Mimo ażurów jest to  właściwie całoroczna sukienka i tak ją będę wykorzystywać. 
 

niedziela, 27 lipca 2014

Ciąg dalszy sukienki i koniec jej !!!!!!!!!!!


Nie powinnam  równocześnie  robić sukienkę i oglądać film Julie & Julia, który  mimo że znany wciąga.
Prułam 4 ząbki na dole sukienki. Jak pisałam wcześniej nie obcinam na razie nitki więc gdy zauważyłam błąd w jednym z wcześniej zrobionych ząbków, musiałam spruć te zrobione później.
W końcu ząbki zrobiłam,  wykończyłam szydełkiem.


Zostało troszkę nici więc postanowiłam zrobić rękawy .
Jednak w takie upały nie włożę sukienki z rękawkami, zrobię je później.



Sukienkę ułożyłam równo. Te krzywizny, różnej wielkości pachy i szerokość ramion, to nie ja .
 To wina aparatu i perspektywy, o której wiem tyle , że jest.


Sukienkę wyprałam i suszy się już drugi dzień. Mimo upału .

z tej bawełny powstała moja sukienka
Na ludziu zdjęcia zrobię gdy będę miała haleczkę.

A te dwa następne zdjęcia są zrobione jeszcze przed blokowaniem.




Wypatrzyłam śliczną chustę i ona będzie następną większą dzierganą przeze mnie rzeczą.
Ale o tym potem, teraz muszę dokończyć różne rozpoczęte  mniejsze projekty. (łoł, ale to zabrzmiało ;-)

piątek, 25 lipca 2014

Candy w Magicznej Kartce.

Urlop, urlopem, ale bawimy się !


W Magicznej Kartce trwa rozdawajka!!!!

środa, 23 lipca 2014

Wspólnie czytam i dziergam - 2 .

Moja druga  środa z Maknetą



Wczoraj sukienkę dziergałam na balkonie. Wyjątkowo było cicho, robotnicy wywrotki, koparki w tym tygodniu są na innym odcinku drogi budowanej kilkanaście metrów od mojego balkonu. Będę miała za oknem ekrany :-(



Gdy nudzą mi się druty czytam "Zemsta ubiera się u Prady  Powrót diabła"
 Równocześnie czytam "Cień wiatru" Zafona (staram się przeczytać 50 stron dziennie). Upały sprzyjają raczej lżejszej lekturze.
Sukienka już prawie skończona. Doszłam do etapu wykańczania dołu .
Robię ząbki i nie urywam nitki. Zawsze zdążę to zrobić, a może się rozmyślę i nie będzie ząbków.

 

Bawełna z której robię sukienkę jest dosyć gruba. Jeżeli uda mi się dokupić jeszcze troszkę tych nici to chyba zrobię jej krótkie rękawki.

środa, 16 lipca 2014

Znowu środa - czytam i dziergam.

Robione przez poprzedni tydzień african flowers po zszyciu , wszyciu zamka i doszyciu uchwytów cierpliwie czekają na podszewkę.
Ja od wczoraj wróciłam do drutów i do mojej sukienki. Chciałabym jeszcze tego lata ją ponosić.

 Odwiedziłam też bibliotekę i wśród innych książek do domu przyniosłam leciutkie czytadło - "Jesienną miłość" Sparksa. Kilka dni temu obejrzałam w telewizji kolejną powtórkę filmu nakręconego wg tej powieści. dobrze się czyta, miło ogląda.
Zresztą, kto nie zna książek tego pisarza.


Wpis ten linkuję do zabawy u Maknety - Wspólne dzierganie i czytanie.

Sukienkę przymierzyłam po przełożeniu na dodatkowy drut i spięciu boków dużymi agrafkami dziewiarskimi  Mam takie metalowe i plastikowe 20 cm i pewnie już co najmniej 30 letnie i świetnie mi wciąż służą .
Góra sukienki na biuście leży ładnie.
 Spuszczanie do pasa robiłam wg opisu, jednak okazało się, że na biodra muszę troszkę więcej dodawać niż jest w opisie.

sobota, 12 lipca 2014

Wstawaj , już siódma , kawa stygnie.
Tak zaczął się piątek.

Pojechaliśmy rano nad jezioro Marszewo . Ślubny chciał wypróbować jak po jeziorze śmigają jego zabawki a tylko o tej porze nad jeziorem jest  spokojnie.
Ja oczywiście pojechałam z szydełkiem. Zapomniałam o kostiumie do kąpieli ale robótka znalazła sie w torebce.


Wracaliśmy, gdy akumulatorki w łódkach wyczerpały się a nad jeziorem zaczęło się zaludniać.

Zerwałam kwiatki do wazonu.
Jak się nazywają nie wiem, łączy się z nimi wspomnienie pierwszego mieszkania w Świnoujściu. Mieszkaliśmy wtedy  w Kwaterze ministerstwa CCCP    prawie pod granicą z NRD.

W domu dokończyłam zszywanie "afrykańskich kwiatków" 

 
Teraz myślę nad uchwytami i zapięciem, potem najtrudniejsza rzecz - podszewka .

Dołączenie do osób "Wspólnie dziergających i czytających" to było dobre posunięcie.
Zajrzało do mnie kilka osób raczej nie bywających u mnie a ja zapisałam sobie kilka książek , ktore chciałabym przeczytać.
Dziękuję za komentarze!

środa, 9 lipca 2014

Do Maknety dołączyłam ;-)


Byłam w Gdyni , a co za tym idzie odwiedziłam również  Teatr Letni w Orłowie na plaży. Nie pamiętam, która to moja wizyta w tym teatrze, ale powróciłam tam  po dwóch latach przerwy i znowu czuję niedosyt .


Jeszcze bardziej Zielona Gęś K.I.Gałczyńskiego z muzyką Grzegorza Turnaua - spektakl który bardzo się wszystkim widzom spodobał. Oklaski i śmiech rozbrzmiewały przez cały czas trwania spektaklu.


Tak wyglądała scena przed rozpoczęciem spektaklu , resztę trzeba samemu obejrzeć.

 Następnego dnia okazało się,że zabrałam za mało wełenki.
Przejrzałam książki przyniesione przez siostrę z biblioteki i wybrałam jedną z nich


Ślubnego telefonicznie uprzedziłam,że wrócę dopiero wtedy gdy ją przeczytam.
600 stron pochłonęłam przez dwa dni i troszkę jeszcze jednego. Warto było nie robić nic tylko czytać i czytać,  bo książka warta tego a ja dawno już tak "intensywnie" nie czytałam.


Cudnie  leniuchowałam !

Od wielu już tygodni u Maknety trwa wspólne czytanie i dzierganie.
I ja do niej dzisiaj dołączyłam !


piątek, 4 lipca 2014

Sukienka się robi !

Pewnie gdyby sama się robiła byłoby jej juz więcej.
Zapakowałam, zabrałam na urlop  i w ciągu dwóch tygodni zrobiłam 3 może cztery rzędy.
Robię od góry przód i tył od razu. Na razie mam ok 5 cm poniżej  pachy.
Potem tylko zszyć boki , uszyć podszewkę i gotowe. Może na przyszłe lato się wyrobię .

kolor trafiony prawie w dychę





Jutro jadę do Gdyni , na trzy dni robótka pójdzie w odstawkę. Ze sobą wezmę szydełko , kilka afrykańskich kwiatków na pewno zrobię.
Wieczorem w sobotę idę z siostrą do Teatru na Plaży. Juz kilka sezonów na niczym tam nie byłam. Jutro zapowiada się piękny sobotni wieczór.

środa, 2 lipca 2014

Deszczowy Wrocław.

We Wrocławiu byłam trzy dni z kawałkiem. Prawie cały czas padało.
Jednak na rynek pojechaliśmy. Wypiłam piwo pszeniczne w Spiżu. Piwo pyszne, ale pajdka chleba ze smalcem ... Tylko gdzie ten smalec ? po ugryzieniu złożonej  na pół małej kromki chleba już więcej smalcu nie znalazłam. Reszta nadawała się dla gołębi lub wróbelków. Po raz pierwszy zjadłam kęs chleba za 5 zł.

Zrobiłam zdjęcie krasnoludkom , które po raz pierwszy widziałam.


Wpadłam do pasmanterii

.

Zakupów nie zrobiłam, ale pasmanterię poznałam od zaplecza , wypiłam pyszną kawkę .
Jak widać na zdjęciu poznałam Kankankę,  wiecznie uśmiechniętą dziewczynę ,czująca się wśród pasmanteryjnych dodatków jak ryba w wodzie i  umiejącą doradzić swoim klientkom.  Wiem, bo nieprzyzwoicie zasiedziałam się u Ani i Joli.  Chwilami nawet czułam, że przeszkadzam w pracy, ale trudno było mi stamtąd wyjść ;-)
Aniu życzę Ci dużo  klientów, ja chciałabym mieć taką pasmanterię w pobliżu jak Twoja, mimo że kocurka i kotka nie miałaś ;-)
 Serdecznie Was dziewczyny pozdrawiam. Aniu, Jolu dziękuje za miłe przyjęcie !

U Córki znalazłam stos gazetek - beading, po polsku i nie tylko . Oglądanie wciągnęło mnie - wszystko o koralikach, wszystko o biżuterii z nich zrobionej coraz bardziej podobało mi się.
Wydawało mi się, że zaczynam już schematy rozumieć i wtedy Córka zaproponowała mi żebym coś zrobiła.
To coś  okazało się kolczykami . I to nie takimi prostymi tylko przestrzennymi , z różnej wielkości koralików.




Kolczyki jeszcze niedokończone, a ja żałuję, że człowiek nie posiada tylko jednego ucha.
Wypleść bowiem dwa dokładnie takie same kolczyki nie jest łatwo. Trzeba bardzo dokładnie ściągać nitkę (taka specjalna do szycia koralików), ja tak się starałam,że urywałam ją.
 Może przy kolejnej parze zmienię zdanie :-)