Rozpoczęłam masę robótek;
1. następny koszyk, powstało kilkanaście kwiatków
2. wianek, mam już obszydełkowanych kilka jajeczek i dziergam dalej
3. Powycinałam z filcu rodzinkę zajęczą, czeka na zszycie
4. oczywiście jeszcze moje dwie nie dokończone sercowe zawieszki z zającami;-)
I niestety to wszystko zostaje odłożone na półtora dnia. Zaraz jadę do Ustki na walne zebranie mojego uniwersytetu. Wieczorem mam spotkanie w mojej byłej pracy, a jutro rano znowu uniwersytet.
Mam nadzieje,że wieczorkiem usiądę do komputerka syna i odwiedzę kilka blogów;-)))
Pamiętajcie o moim łapaniu licznika;-))))
Robótki rozgrzebane ale już widać, że będzie co podziwiać.
OdpowiedzUsuńszykujesz coś ładnego
OdpowiedzUsuńBasiu pięknie się to zapowiada.Same śliczności
OdpowiedzUsuńZapowiadają się bardzo ciekawe rzeczy, mnie ciekawi ta rodzinka zajączków...robię coś podobnego!
OdpowiedzUsuńPrzypominasz mi tylko o moich kilku niedokończonych pracach ;-(, nie wiedzieć czemu skrzętnie je omijam. Muszę zrobić z tym porządek, ale pech chciał, że wczoraj zaczęłam nowy beret...
OdpowiedzUsuńCiekawam jejecznego wianka i tych zajęcy
Pozdrawiam
Juz sie nie moge doczekac, zeby zobaczyc skonczone prace :)
OdpowiedzUsuńWidzę że i u ciebie sezon wielkanocny! Też ciekawa jestem jakie będą te zajączki bo skończeniu. Będę czekać z niecierpliwością. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńkochana u ciebie zawsze robote wre :* oh cudnie bedzie cudnie :*
OdpowiedzUsuńCudne te rzeczy już teraz ,a co będzie po skończeniu.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się,że u Ciebie sezon wielkanocny już się mocno kręci.Tak pięknie wyszywałaś na Boże Narodzenie a teraz całkiem inne techniki.Wianka z jajkami jestem bardzo ciekawa.Zajączki już są bardzo intrygujące.A kwiaty...Kwiatów nigdy dość!
OdpowiedzUsuńNo i ucz się pilnie, jak Mickiewicz w Wilnie:)A swoją drogą jestem ciekawa, czego się tam uczucie.
skąd ja to znam... Zapowiadają się piękne prace ;-))
OdpowiedzUsuńo widze ze nie tylko ja mam rozgrzebane wszystko i wszedzie,hihi
OdpowiedzUsuńna stole w kuchni "sie lakieruje" decu
na komodzie w salonie pysznia sie pozaczynane hafty a na stole w jadalni "robia sie" kartki wielkanocne
jak fajnie zrobiłaś jajka ;-) podoba mi się.
OdpowiedzUsuńa u mnie też mały burdelik i w każdym kącie coś leży... no ale MY ARTYŚCI już tak mamy ;-) hihi
Fajnie zapowiadają się Twoje zające.
OdpowiedzUsuńMoje wyrazy uznania dla Twojej utalentowanej koleżanki prezentowanej w poprzednich postach.
Pozdrowiania dla Ciebie i dla Niej :)
To tak jak ja... dużo prac zaczętych, które czekają na skończenie, a ja ...zabieram się do kolejnych nowych ;)
OdpowiedzUsuńAle tę filcową rodzinkę szybko skończ, bom ciekawa, jak będzie wyglądała!
pozdrawiam, jagodzianka.
Oj zapracowany dzień będziesz miała ;)
OdpowiedzUsuńTe różyczki są super :)
No widzę, że praca wreeee :) Super się to wszystko zapowiada. Pozdrawiam Agata
OdpowiedzUsuńEdi, agajaw, eve_jank,mam nadzieje,że będę miała się czym chwalić;-)
OdpowiedzUsuńGuga, zajączków mam zamiar zrobić sporo i wkładać je do kopert z życzeniami
Janola, przecież w większości nie umiemy robić tylko jednej rzeczy na raz;-)
PAKMA, KasiaN, Pappu, Anka, czasami nie wyjdzie tak jakby się chciało, ale będę się starać;-)))))
Tkaitka, i tak w ilości zrobionych rzeczy Ciebie nie dogonię nigdy. Uczymy się dużo, ostatnio namawiali nas by nie pić kawy, herbaty o alkoholu zapomnieć... chyba szybciej się z uniwersytetu wypiszę;-0
Oaza, mamuska,myśli krzyżykiem pisane, taki twórczy rozgardiasz jest bardzo mobilizujący.
Halinko, dziękuję za pozdrowienia, przekażę Danusi, jestem bardzo ciekawa, czy chociaz z widzenia się nie znamy, Ustka przecież taka mała!
Jagodzianko, najpierw jednak kończę wianek, najmniej jestem do niego przekonana i cały czas zmieniam koncepcję;-)
Bujaczku, dzień był przyjemny, a zajęcia dzisiaj odwołane;-0
Agato, oby wszystko poszło po mojej myśli, to rzeczywiście będą fajne rzeczy;-)
Pamiętam o łapaniu, pamiętam ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też rozgrzebane, co gorsza, na zamówienie robię i zamiast zrobić po kolei, to robię na raz...
Magda, jest nowy post, dzisiaj padnie pięć trójek ;-))))
OdpowiedzUsuńU mnie na studiach (kiedy to było?????) facet od ekonomii -tytułu nie pomnę ale nazwisko - i owszem - pan Zajączkowski - twierdził, że student obowiązkowo musi umieć grać w brydża.Był kopalnią anegdot i kawałów.A w brydża grać się nauczyłam, choć bardzo kiepściutko...
OdpowiedzUsuńElu, jakie ty studia porównujesz, ja się bawię nie uczę;-)A w brydża tez kiedyś pogrywałam, skończyłam gdy usłyszałam,że lepiej z Basią niż z "dziadkiem";-)
OdpowiedzUsuńCzasami tak trzeba, najpierw wszystko pozaczynać, a potem po kolei doprowadzać dzieło do końca. Ja cierpliwie czekam, na relację i fotki pierwszych ukończonych prac.
OdpowiedzUsuń