Pojechaliśmy pociągiem , żeby nie było problemu z parkowaniem.
Najpierw wizyta u Neptuna, potem pod drzwiami lokalu gdzie wieki temu byliśmy ze Ślubnym i naszymi przyjaciółmi zaraz po ślubie na kawce i cieście . To było nasze wesele !
Piszę pod drzwiami, bo mieści się tam teraz biuro notarialne.
Mamy ze Ślubnym taki zwyczaj, że wizyta w każdej miejscowości w której jest możliwość popływania czymkolwiek kończy się właśnie dłuższym lub krótszym rejsem.
Z Gdańska popłynęliśmy na Westerplatte. Byla to podróż bez wysiadki. Tylko tam i z powrotem.
Dla Ślubnego to był rejs sentymentalny, oglądaliśmy z pokładu wycieczkowca , zbudowanego najprawdopodobniej w Ustce , Sołdka, statki w remoncie i te nowo budowane. Ślubny pokazał mi miejsce gdzie przez kilka miesięcy był z "Zawiszą Czarnym" na remoncie.
Pogoda była świetna, towarzystwo przy stoliku miłe.
włos rozwiany, buzia z grymasem, bo słońce spore było |
Po rejsie , długi spacer po Gdańsku , obiad w restauracji Tekstylna (świetne sałatki i zupa rybna).
Chcieliśmy zjeść obiad w Barze Turystycznym , ale kolejka była aż na ulicę. do baru ciągnęło nasz przez sentyment do tego miejsca.
Zdjęć zrobiłam duzo, ale miałam ogromny problem z wyborem. W końcu przez pomyłkę ogromną część skasowałam
Pojedziemy do Gdańska jeszcze pewnie nieraz i zrobię nowe zdjęcia .
Basiu, przepiękna wyprawa. Jesteście cały czas w ruchu, ciekawi świata i za to wielkie brawa.
OdpowiedzUsuńPiękna sentymentalna wyprawa :) człowiek lubi wracać do miejsc w których był lub jest szczęśliwy :) też tak mam :)
OdpowiedzUsuńTo bylysmy w tym samym tygodniu w Gdansku, tylko ja w pon i wtorek :) Czarna Perle, ketora plyneliscie tez widzialam :)
OdpowiedzUsuńBasiu, piękna podróż sentymentalna! Miło powspominać, nawet pod drzwiami biura notarialnego.:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i z serca:)
Basiu... u mnie tak jest gorąco, że nie idzie nosa z domu wysadzić;
OdpowiedzUsuńwidzę, że wycieczka się udała
pozdrawiam
Nigdy w Gdańsku nie byłam ale teraz to z pewnością dopisze do listy :D
OdpowiedzUsuńDawno nie byłam w Gdańsku, aż miło było dzięki Tobie na chwilę tam wpaść. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka :)
OdpowiedzUsuńMówienie o swoim mężu per "ślubny" to jednak straszny obciach!
OdpowiedzUsuńTaka już jestem "obciachowa" nieśmiały Anonimie.
UsuńW Gdańsku spędziłam kilka tygodni. Urzekło mnie to miasto. Do dziś mam w oczach widoki gdańskiej Starówki.
OdpowiedzUsuńGdansk kocham bardzo.
OdpowiedzUsuńByłam tam dwa razy na urlopie. Trudno jest tęsknić do ukochanego.
Motlawa, ah, moglam tam być godzinami