To będzie moja ostatnia środa w szpitalu i równocześnie dzień wypisu.
W środę jadę do domu !!!
Jeszcze tylko kilka ćwiczeń i do domu !!!
Robótkowo w ciągu pobytu w szpitalu mało się u mnie działo. Zrobiłam mitenki, pisałam o tym. Wyszyłam ściegiem krzyżykowym bombki na akcję "bombkowanie". Pokażę za kilka dni , już z domu, bo do wyszycia pozostała mi babeczka. Powstało około 20 kurczaczków. Nie pamiętam dokładnie ile, bo zostawały prawie na bieżąco rozdawane ( pielęgniarki i współtowarzyszki doli i niedoli). Gdy osoby obdarowane miały wybór, to wybierały te duże, szydełkowane z anilany nie z kordonka.
Był dzień gdy kurczaczki leżały sobie na stosiku i czekały na dzióbki i oczka. Nie lubię tego robić, chociaż dopiero wtedy kurczaczki ożywają.
"Dziewczynę, którą nigdy nie byłam" przeczytałam w trzecim tygodniu czytania. Momenty dalej były, chwilami była to książka troszkę pornograficzna.
Czytanie na własną odpowiedzialność ;-)
W ciągu dnia nie mam warunków do czytania , jak pisałam nie umiem się w hałasie skupić. Wieczorami po 20 stronach zasypiam. Za dużo wrażeń i wysiłku.
Biorąc ze sobą cztery książki bałam się ,że nie będę miała co czytać. Zabrałam się za trzecią ze stosiku. "Anioła w kapeluszu " Moniki Szwai już kiedyś czytałam, więc teraz ją tylko przeglądam .
Wpis linkuję do Maknety. Dopiero jutro, bo dzisiaj wtorek!!!
Wracając do mojej powtórnej operacji barku, to poza ortopedą wszyscy( lekarz będący szefem oddziału i rehabilitanci) mi ją odradzają. Ból przy podstawowych ruchach jest już mniejszy ( ale np szydełkować mogę tylko ok 1 -2 godz w ciągu dnia, oczywiście z odstępami, nie ciurkiem) a inne ruchy ? Firanek np. nie muszę sama wieszać ;-), zawsze znajdę kogoś, kto mi w tym pomoże. Mam nadzieję, że kiedyś przestanie boleć ;-)
Dziękuję wszystkim za życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.
Na pewno przestanie boleć :), może wystarczą masaże inne rehabilitacyjne sztuczki na poprawę sprawności :). Kuraczki pięknie się zapowiadają :)
OdpowiedzUsuńBasieńko, musi przestać boleć.
OdpowiedzUsuńA Twoje kurczaczki miały wielkie powodzenie - wcale się nie dziwię.
To i ja Basiu dołączam się do życzeń szybkiego powrotu do zdrowia:))
OdpowiedzUsuńFajnie Basiu że już wracasz do domku .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak to zleciało, najważniejsze że już wracasz do domu:) Oby tylko bark jak najmniej już bolał.
OdpowiedzUsuńKurki fajniutkie! I takie promienne, za sprawą tej wiosennej żółci!
Nie ma jak w domku :) Fajnie, że wracasz :) Nie dziwię się, że Twoje kurczaczki rozchodzły się jak ciepłe bułeczki, są przecież śliczne, a Wielkanoc tuż, tuż :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka życzę!
Szybkiego powrotu do zdrowia a już jutro do domu! nie dziwię się ż kurczaczki miały branie :)
OdpowiedzUsuńSzybkiej poprawy zdrowia Ci Kochana życzę:-) Kurczaczki cudne:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)
Basiu trzymam kciuki żeby przestało boleć i to jak najszybciej, wierzę że wszystko będzie dobrze i obejdzie się bez kolejnych operacji :)
OdpowiedzUsuńŻyczę pełnego powrotu do zdrowia :) "Dziewczynę, którą..." mam na półce i przyznam, że nie spodziewałam się w niej momentów ;)
OdpowiedzUsuń