A dwa dni temu jeszcze więcej . Jednak otulacz robiony ściągaczem wydawał mi się mało miękki. Sprułam więc i zaczęłam robić ściegiem patentowym (tym z narzutem ).
Rano było właśnie tyle , ile widać na zdjęciu.
To było rano , jednak po odebraniu rano z poczty paczuszki od
Marille (jutro będzie więcej na ten temat ) i stwierdzeniu,że są tam druty na żyłce nr 7 sprułam robótkę
|
właściwy kolor włóczki |
i zaczęłam znowu dziergać z mniejszą ilością oczek.
Dosyć szybko przybywa, siostra pewnie przed mrozami doczeka się otulacza ;-)
hihi widze że nie tylko mnie czasem sie nie udaje. Ja bym juz straciła ochotę na ta robótkę , musiałaby troche poczekać na swoje 5 min.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ja tak ostatnio z czapka miałam... na końcu doszłam do wniosku że zbyt grube druty mam... robię luźno. Musiałam kupić cieńszy rozmiar , a że między czasie zaczęłam inną robótkę... to tamta czeka cierpliwie ;-))
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor. Na pewno w końcu stworzysz to, co w 100% będzie Ci odpowiadać. Powodzenia :))
OdpowiedzUsuńgrunt to się nie poddawać. Śliczny kolorek
OdpowiedzUsuńNo ładnie... ale czasem tak trzeba:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Agą - nie poddawać się. Mnie też czeka prucie prawie skończonej chusty, bo błędów narobiłam aż grubo :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna że siostra otulacza się do czeka i do tego jeszcze perfekcyjnie wykonanego! Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuń