niedziela, 21 listopada 2010

6 i 20 ;-)))

Piszecie o czekaniu na końcowy efekt kalendarza. Boję się,że za dużo oczekiwań.

Tak powolutku zaczynam się obawiać, czy sprostam oczekiwaniom Waszym i swoim ;-)))



Gdy wyszywałam 20 przypomniało mi się, gdy dziecięciem będąc z ojcem i trójką rodzeństwa wędrowaliśmy do leśniczego. Potem do lasu, a może to było odwrotnie;-) Zawsze jednak w naszym domu na wsi mieliśmy asygnatę, co u nas nie zdarzało się często. Las był państwowy, znaczy się niczyj;-)

8 komentarzy:

  1. A Elżutka dośtała paczuszke?bo niewiem czy doszła?

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się marzy domek pod lasem, ale malutkich dzieci to już tam nie będzie, nawet jak już domek będzie :(

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas też co roku jest najpierw asygnata od leśniczego a potem wyprawa po choinkę do lasu. Jak zaproponowałam kupno sztucznej choinki to mnie zakrzyczeli, chociaż chłopaki do małych dzieci nie należą. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczniutkie obrazeczki :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. ja już dziś wiem, że efekt końcowy będzie rewelacyjny i nie myśl inaczej ;-))

    OdpowiedzUsuń
  6. Całość będzie fantastyczna, jestem tego pewna.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczne, dasz radę, ja w to wierzę. Cały kalendarz będzie niesamowicie zachwycający.

    OdpowiedzUsuń