Scrapełko to pomysł Kasi Gruszy, pierwszy projekt to junk journal.
Journal w dużej części robiłam "po swojemu", będzie dużo zdjęć.
Część pracy jest wg pomysłu Kasi, część moja. Lubię robić junk journale.
Scrapełko to pomysł Kasi Gruszy, pierwszy projekt to junk journal.
Journal w dużej części robiłam "po swojemu", będzie dużo zdjęć.
Część pracy jest wg pomysłu Kasi, część moja. Lubię robić junk journale.
To już, albo wreszcie ostatnia praca z Trzęsacza.
Na spotkaniu zrobiłam też mały albumik w kształcie motyla na bazie od P13 Paper Products.
I znowu było malowanie skrzydeł motyla odciśniętych z masy lekkiej, a przecież ja nie umiem malować.
Powstała kompozycja w ramce.
Następna praca, którą chcę pokazać to album na bazie z Eco-scrapbooking, papier P13 Paper Products kolekcja Naturalist. Na tej kolekcji pracowaliśmy na wszystkich warsztatach.
Te dwa zdjęcia z warsztatów to zdjęcia zrobione przez Ewę w czasie warsztatów.
A teraz kilka zdjęć ozdobionego albumu.
Warsztaty zielarskie,na których byłam 6 sierpnia prowadziła Izabela Kierel, ZiołowCuda. a odbyły się w ogródku ziołowym przy Teatrze Rondo.Jak mało wiem o ziołach przekonałam się w czasie spaceru po ogrodzie, gdy słuchałam prowadzącą warsztaty. Był to mini spacer ziołowy z omówieniem. Mini, ponieważ w samym ogródku znajduje się kilkadziesiąt odmian roślin o których można już sporo powiedzieć i nie trzeba daleko iść.
7 sierpnia poszłam do Białego Spichlerza by posłuchać wspomnień osadników. Były to rozmowy nagrane jakiś czas temu, żyjący osadnicy to już bardzo starzy ludzie.
8 sierpnia pojechałam do Ustki, miałam wziąć udział w spotkaniu z rezydentką Centrum Aktywności Twórczej Agatą Zbylut.Artystka miała ciekawy wykład o autoportrecie. Niestety jedno wolne miejsce parkingowe znalazłam na bezpłatnym parkingu przy wjeździe do Ustki. Moja piesza wyprawa na miejsce spotkania trwałaby co najmniej pół godziny, niestety nie czułam się na siłach. Może gdybym miała ze sobą dwie kule :-)
Potem dni leciały jeden za drugim, Ślubny popłynął w dwutygodniowy rejs na żaglowcu Kapitan Borchardt. Ja robiłam to i owo tzn nic, gdy rankiem 11 sierpnia tuż przed wyjazdem do siostry do Gdyni przewróciłam się. Okrutnie zbiłam kolana. Do Gdyni nie pojechałam.
Wszystkie plany wzięły w łeb.Ominęło mnie sporo ciekawych spotkań.
Mimo bolących kolan 23 sierpnia pojechałam na Nadmorskie Cynkowe warsztaty Craftowe. Warsztaty trwały do południa 23 sierpnia. 8 warsztatów, 5 noclegów, pełne wyżywienie, plaża za rogiem i cudowna atmosfera.
Niestety już w domu się troszkę pochorowałam, dopadła mnie jelitówka. Resztę miesiąca spędziłam w domu, przygotowywałam i wstawiałam posty mówiące o warsztatach w Trzęsaczu
Ja w domu, a tyle się dzieje 😏