środa, 4 listopada 2015

Środa - WCiD

Zabiegana jestem okrutnie !
Wszystkie robotki rozgrzebane, porozpoczynane lub własnie kończone.
Jest jedna nad którą intensywnie myślę, gdy  wreszcie wymyślę coś z czego będę zadowolona wszystko inne pójdzie w odstawkę.

Robiłam porządki w książkach. Znalazłam  książkę kucharską Bożeny Dykiel , chyba nawet po zakupie jej nie przejrzałam , właściwie nówka .
Przeczytałam całą. Pełno w niej przepisów które znam z młodości ( tak w przybliżeniu 40-45 lat temu).

Mozolnie, ale staram się bardzo dokładnie, robię podkładkę obiadową. Uczę się haftu mereżkowego.
Tak na marginesie, kiedy kończy się mereżka a zaczyna hardanger? Z książek trudno to wywnioskować , w niektórych mereżka jest pokazana jako część hardangera.
Pod książką i serwetką leży sztuczne futerko z nienoszonej kurtki . Próbuję uszyć sobie kamizelę, Taką na duże mrozy, zakładaną na kurtkę, lub na cieplejszą zimę noszoną z rękawkami np takimi tu klikaj 

wpis linkuję do Maknety

Tak króciutko dzisiaj, bo jak pisałam zalatany człowiek taki. Rano wykład na UUTW , po południu koraliki, wyjątkowo we środę

Jeżeli jest chętna, by przygarnąć tę książkę proszę napisać to w komentarzu.
Juz nie trzeba pisać. po książkę zgłosiła się  PAKMA.

8 komentarzy:

  1. Basiu, zabiegana, oj, zabiegana. I jaka pracowita jesteś.
    Powodzenia w kończeniu rozpoczętych prac. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wazne, ze masz chec do pracy :) Na pewno wszystko skonczysz.
    Uwielbiam ksiazki kucharskie, a Dykiel jeszcze nie mam, wiec chetnie przygarne :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. też kiedyś myslałam o tej książce, warto ją kupić?

    OdpowiedzUsuń
  4. fajne te rekawki , a kamizelka bedzie super

    OdpowiedzUsuń
  5. Basiu może przyjdzie taki dzień że powiemy oj jaki dzisiaj ten dzień się dłużył. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś czytałam porady pani Dykiel w jakimś czasopiśmie. Nie pamiętam co to było, ale porady bardzo praktyczne, dotyczące bardziej organizacji życia kuchennego niż przepisów. Pamiętam sposób na pierogi: bez wałkowania i wycinania. Z uturlanego wałka odkrawało się kawałek ciasta ( na jeden pieróg, rozgniatało na stolnicy, na to farsz i już. Kiedyś nawet miałam ochotę na Jej książki, ale jakoś tak wyszło, że ... nie wyszło ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety nie pomogę, nigdy nie próbowałam ani jednego, ani drugiego..

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie, że w tym zabieganiu czas na robótki znajdujesz.

    OdpowiedzUsuń