Wciągnął i to na maksa. Obiecałam na fb , że następne hafty świąteczne pokażę bliżej świąt, jednak przed chwileczką skończyłam wyszywać następny wzór i nie mogę powstrzymać się by go nie pokazać.
Tu już wszystko zrobiłam, wystarczy nakleić na bazę, wypisać życzenia i wysłać.
Ten haft wymaga jeszcze dopieszczenia, dodam czerwone koraliki i napis . Jednak to rzeczywiście zrobię później.
Haft na papierach z Magicznej Kartki ( kupionych już bardzo dawno )prezentuje się ślicznie ( ale skromna jestem) . Cieszę się,że odkryłam te papiery dla haftu matematycznego .
Wyszywam następnego aniołka ( tamten bez oprawy zmienił właścicielkę ) , oczywiście na papierze z Magicznej Kartki.
Dziękuję za komentarze!
Coś się dzieje z moją listą obserwatorów, nie wyświetla mi się.
Zauważyłam, że znowu przybyła do mnie jedna Osoba , witaj !
piątek, 31 lipca 2015
środa, 29 lipca 2015
Zapach cedru !
Co się u mnie dzieje !
1. "Zapach cedru" Ann-Marie MacDonald to książka , którą obecnie czytam !
"Poruszająca kombinacja dramatu, melodramatu, tragedii, komedii, snów, marzeń, przeszłości i teraźniejszości "- zdanie z okładki książki.
2. Wciągnął mnie haft matematyczny. Zaopatrzyłam się w papier , nici i wzory. Poczytałam w internecie o hafcie , skorzystałam z porad osoby wyszywającej kartki już od dłuższego czasu.
W tym roku na święta bożonarodzeniowe będę wysyłała tym sposobem ozdobione karteczki.
3. W ramach likwidowania nie dokończonych projektów dokończyłam podkładki rozpoczęte w 2013 r. Część tych podkładek już z domu wybyła , te też długo w domu nie pozostaną.
4. Te nici przewijają się w moich wpisach od pewnego czasu dosyć często. Znowu sprułam to co zrobiłam wcześniej. Nie mam pomysłu na te kłębki.
Wpis linkuję do Wspólnego czytania i dziergania u Maknety.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem i wcześniejszymi .
1. "Zapach cedru" Ann-Marie MacDonald to książka , którą obecnie czytam !
"Poruszająca kombinacja dramatu, melodramatu, tragedii, komedii, snów, marzeń, przeszłości i teraźniejszości "- zdanie z okładki książki.
2. Wciągnął mnie haft matematyczny. Zaopatrzyłam się w papier , nici i wzory. Poczytałam w internecie o hafcie , skorzystałam z porad osoby wyszywającej kartki już od dłuższego czasu.
W tym roku na święta bożonarodzeniowe będę wysyłała tym sposobem ozdobione karteczki.
3. W ramach likwidowania nie dokończonych projektów dokończyłam podkładki rozpoczęte w 2013 r. Część tych podkładek już z domu wybyła , te też długo w domu nie pozostaną.
4. Te nici przewijają się w moich wpisach od pewnego czasu dosyć często. Znowu sprułam to co zrobiłam wcześniej. Nie mam pomysłu na te kłębki.
Wpis linkuję do Wspólnego czytania i dziergania u Maknety.
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem i wcześniejszymi .
niedziela, 26 lipca 2015
Serca z lawendą dwa !
Jak trudno cokolwiek wyrzucić. Wszystko oglądam kilka razy zanim coś trafi do kosza.
Stara torebka uszyta była z luźno tkanego materiału . Materiału świetnie nadającego się na serduszka wypełnione lawendą.
Troszkę szycia maszynowego, ręcznego, troszkę wypełnienia i lawendy . Kawałek koronki , kwiatuszki zrobione z postrzępionych pasków materiału i serduszka gotowe .
Stara torebka uszyta była z luźno tkanego materiału . Materiału świetnie nadającego się na serduszka wypełnione lawendą.
Troszkę szycia maszynowego, ręcznego, troszkę wypełnienia i lawendy . Kawałek koronki , kwiatuszki zrobione z postrzępionych pasków materiału i serduszka gotowe .
sobota, 25 lipca 2015
Torebka i zakupy.
Torebki z materiału , zwłaszcza te kupione często są gorącą igłą szyte.
Moją kupiłam chyba w ubiegłoroczne lato a już w tym roku wygląda tak.
Pojechałam więc do miasta , by kupić nową, małą torebkę.
Najpierw weszłam do pasmanterii, potem do drugiej , trzeciej i czwartej i kupiłam nici tytan do koralików i brokatowe do haftu matematycznego.
Odwiedziłam też home&you i kupiłam dwie podkładki . Po co ? nie wiem, ładne były.
Odwiedziłam Empik i dla tego jednego wzoru kupiłam gazetkę
Tylko wizyta w Rossmanie była uzasadniona , skończyły się zawieszki do sedesu.
I w ten sposób pieniądze przeznaczone na torebkę (chciałam coś wyszperać na obniżkach) rozchodziły się, a torebki jak nie było , tak nie było.
Musiałam zadziałać inaczej, wróciłam do domu i poprułam tę podartą torebkę.
Zostawiłam części przeznaczone do powtórnego wykorzystania.
Resztę potraktowałam jako wykrój.
Miałam problem który materiał odzyskany z nie noszonych już spodni wybrać. By nie podklejać materiału fizeliną wybrałam ten sztywniejszy.
W końcu skroiłam nową torebkę.
Podszewkę też dałam nową
Długo nie trwało i nowa torebka gotowa.
Czy nie wygląda podobnie jak ta stara?
Ten wpis powstawał dłużej , niż szyłam torebkę.
Moją kupiłam chyba w ubiegłoroczne lato a już w tym roku wygląda tak.
Pojechałam więc do miasta , by kupić nową, małą torebkę.
Najpierw weszłam do pasmanterii, potem do drugiej , trzeciej i czwartej i kupiłam nici tytan do koralików i brokatowe do haftu matematycznego.
Odwiedziłam też home&you i kupiłam dwie podkładki . Po co ? nie wiem, ładne były.
Odwiedziłam Empik i dla tego jednego wzoru kupiłam gazetkę
to ta sukienka w białej ramce, bardzo podoba mi się jej dół |
Tylko wizyta w Rossmanie była uzasadniona , skończyły się zawieszki do sedesu.
I w ten sposób pieniądze przeznaczone na torebkę (chciałam coś wyszperać na obniżkach) rozchodziły się, a torebki jak nie było , tak nie było.
Musiałam zadziałać inaczej, wróciłam do domu i poprułam tę podartą torebkę.
Zostawiłam części przeznaczone do powtórnego wykorzystania.
Resztę potraktowałam jako wykrój.
Miałam problem który materiał odzyskany z nie noszonych już spodni wybrać. By nie podklejać materiału fizeliną wybrałam ten sztywniejszy.
W końcu skroiłam nową torebkę.
Podszewkę też dałam nową
Długo nie trwało i nowa torebka gotowa.
Czy nie wygląda podobnie jak ta stara?
Ten wpis powstawał dłużej , niż szyłam torebkę.
piątek, 24 lipca 2015
Znowu plotłam.
Wczoraj plotłam , a dzisiaj już miałam na sobie .
Powstał trzeci naszyjnik robiony splotem petersburskim.
Mam problem z naprężaniem nici , dosyć często muszę jeszcze raz prowadzić nić, by nie było jej widać.
Dziękuję za miłe komentarze , to miodzik na moje serducho .
Powstał trzeci naszyjnik robiony splotem petersburskim.
Mam problem z naprężaniem nici , dosyć często muszę jeszcze raz prowadzić nić, by nie było jej widać.
Dziękuję za miłe komentarze , to miodzik na moje serducho .
środa, 22 lipca 2015
Środa - WCiD z Maknetą .
Wróciłam do środowych spotkań.
Wróciłam też do robótek. do książek nie musiałam wracać, bo nie przerwałam czytania.
W poniedziałek odwiedziłam bibliotekę i po powrocie zasiadłam do czytania. Z przerwą na kosmetyczkę ( pazurki u rąk i nóg bardzo za nią tęskniły ) czytałam cały wczorajszy dzień . Dwie książki Katarzyny Michalak "Zacisze Gosi " i "Przystań Julii"czekają na odniesienie do biblioteki. Pierwszą część tej "kwiatowej trylogii " "Ogród Kamili" przeczytałam w zeszłym tygodniu.
Na leniwe spędzenie dnia książki są świetną propozycją .
Uczyłam się ostatnio nowego ściegu koralikowego .Korzystałam z niedawno zakupionej książki " Koraliki 300 wskazówek, technik i tajników nawlekania" Jean Power.
Tę książkę będę często przeglądała .
Starałam się wykorzystać prawie wszystko , z tego co na ostatnie warsztaty przygotowała Swietłana. Zostało jeszcze troszkę małych koralików i dwa większe. Jestem w trakcie plecenia bardziej pasujących do tego kompletu kolczyków niż te limonkowe, zrobione wcześniej.
Pierwszy sznur zrobiłam troszkę za długi , nie mogłabym z zawieszką nosić do bluzek z dużym dekoltem.
Drugi sznur zrobiony dzisiaj jest szerszy , troszkę krótszy i ma nieduże frędzle.
Ścieg petersburski można robić na wiele sposobów i różnymi koralikami. Można nosić go solo, lub z zawieszką. Już wiem ,że zrobię sobie sobie jeszcze niejeden ;-)
Wpis dzisiejszy linkuję do Maknety .
Wróciłam też do robótek. do książek nie musiałam wracać, bo nie przerwałam czytania.
W poniedziałek odwiedziłam bibliotekę i po powrocie zasiadłam do czytania. Z przerwą na kosmetyczkę ( pazurki u rąk i nóg bardzo za nią tęskniły ) czytałam cały wczorajszy dzień . Dwie książki Katarzyny Michalak "Zacisze Gosi " i "Przystań Julii"czekają na odniesienie do biblioteki. Pierwszą część tej "kwiatowej trylogii " "Ogród Kamili" przeczytałam w zeszłym tygodniu.
Na leniwe spędzenie dnia książki są świetną propozycją .
Uczyłam się ostatnio nowego ściegu koralikowego .Korzystałam z niedawno zakupionej książki " Koraliki 300 wskazówek, technik i tajników nawlekania" Jean Power.
Tę książkę będę często przeglądała .
Starałam się wykorzystać prawie wszystko , z tego co na ostatnie warsztaty przygotowała Swietłana. Zostało jeszcze troszkę małych koralików i dwa większe. Jestem w trakcie plecenia bardziej pasujących do tego kompletu kolczyków niż te limonkowe, zrobione wcześniej.
Pierwszy sznur zrobiłam troszkę za długi , nie mogłabym z zawieszką nosić do bluzek z dużym dekoltem.
Drugi sznur zrobiony dzisiaj jest szerszy , troszkę krótszy i ma nieduże frędzle.
Ścieg petersburski można robić na wiele sposobów i różnymi koralikami. Można nosić go solo, lub z zawieszką. Już wiem ,że zrobię sobie sobie jeszcze niejeden ;-)
Wpis dzisiejszy linkuję do Maknety .
sobota, 18 lipca 2015
Trzecia przesyłka.
Trzy tygodnie byłam na rehabilitacji i w tym czasie trzy razy zdobyłam prezenty w zabawach blogowych.
Dzisiaj przedstawiam trzeci , otrzymany od CzarnegoKota
Dostałam ciekawą książkę - tu o niej poczytaj
Kosmetyki o zapachu zielonej herbaty i werbeny.
Stos ślicznych serwetek papierowych.
Wstążki - srebrne i złote już wykorzystuję do moich kartek bożonarodzeniowych. Inne wykorzystam później.
Jak widać na zdjęciu były też słodycze. Nim zdołałam przekonać aparat do współpracy słodycze po prostu je zjadłam (przecież nie napiszę, że zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach, bo nikt nie uwierzy )
Jeszcze jedno zdjęcie serwetek... Są takie śliczne !
Bardzo, bardzo dziękuję za przesyłkę. Po ilości zdjęć widać jak bardzo mi się podobała.
Dzisiaj przedstawiam trzeci , otrzymany od CzarnegoKota
Dostałam ciekawą książkę - tu o niej poczytaj
Kosmetyki o zapachu zielonej herbaty i werbeny.
Stos ślicznych serwetek papierowych.
Wstążki - srebrne i złote już wykorzystuję do moich kartek bożonarodzeniowych. Inne wykorzystam później.
Jak widać na zdjęciu były też słodycze. Nim zdołałam przekonać aparat do współpracy słodycze po prostu je zjadłam (przecież nie napiszę, że zniknęły w niewyjaśnionych okolicznościach, bo nikt nie uwierzy )
Jeszcze jedno zdjęcie serwetek... Są takie śliczne !
Bardzo, bardzo dziękuję za przesyłkę. Po ilości zdjęć widać jak bardzo mi się podobała.
piątek, 17 lipca 2015
Na warsztatach !
Wtorek był dla mnie bardzo intensywnym dniem.
Rano zabiegi , potem wypis i jazda w południe do domu.
Po południu czekały mnie warsztaty koralikowe, za którymi troszkę tęskniłam. Nie pojechałam więc prosto do domu, bałam się , że zmęczenie weźmie górę i zrezygnuję z warsztatów.
Zajrzałam do galerii , pochodziłam po sklepach, wpadłam na sałatkę do 7street .
O 17.00 byłam na warsztatach.
Zrobiłam kolczyki metodą peyote i oplotłam kaboszon.
To moje pierwsze kolczyki wykonane tym sposobem.
Dwie strony oplecionego kaboszonu.
Zrobiłam zdjęcie kaboszonu , jego ciekawe ubarwienie powoduje,że na zdjęciu oplecenie wygląda jakby odstawało od niego.
Te prace nie powinny już sprawiać mi kłopotu.. Jednak miałam troszkę przerwy w zabawie koralikami, do tego doszło jeszcze zmęczenie. To wszystko spowodowało, że musiałam się skupić, by te drobiazgi wykonać.
Reszta uczestniczek warsztatów uczyła się ściegu petersburskiego.
Koleżanka z warsztatów zwróciła mi uwagę, że w mojej nowej dla mnie jeszcze książce , którą przede mną ona przeglądała jest właśnie ten ścieg wśród wielu innych opisany. Będę sie sama uczyła.
Warsztatów na razie nie będzie , mamy przerwę letnią. Następne warsztaty dopiero pod koniec sierpnia. Mam dużo czasu na naukę.
Rano zabiegi , potem wypis i jazda w południe do domu.
Po południu czekały mnie warsztaty koralikowe, za którymi troszkę tęskniłam. Nie pojechałam więc prosto do domu, bałam się , że zmęczenie weźmie górę i zrezygnuję z warsztatów.
Zajrzałam do galerii , pochodziłam po sklepach, wpadłam na sałatkę do 7street .
O 17.00 byłam na warsztatach.
Zrobiłam kolczyki metodą peyote i oplotłam kaboszon.
wymieniłam zdjęcie, jakimś sposobem aparat się naprawił ;-) |
Dwie strony oplecionego kaboszonu.
Zrobiłam zdjęcie kaboszonu , jego ciekawe ubarwienie powoduje,że na zdjęciu oplecenie wygląda jakby odstawało od niego.
Te prace nie powinny już sprawiać mi kłopotu.. Jednak miałam troszkę przerwy w zabawie koralikami, do tego doszło jeszcze zmęczenie. To wszystko spowodowało, że musiałam się skupić, by te drobiazgi wykonać.
Reszta uczestniczek warsztatów uczyła się ściegu petersburskiego.
Koleżanka z warsztatów zwróciła mi uwagę, że w mojej nowej dla mnie jeszcze książce , którą przede mną ona przeglądała jest właśnie ten ścieg wśród wielu innych opisany. Będę sie sama uczyła.
Warsztatów na razie nie będzie , mamy przerwę letnią. Następne warsztaty dopiero pod koniec sierpnia. Mam dużo czasu na naukę.
czwartek, 16 lipca 2015
Mam mandalę !
Zapisałam się do zabawy u Karto_flanej bo spodobała mi sie zaprezentowana przez nią kolorowa serwetka, mandala.Dopiero później sprawdziłam, co tak naprawdę znaczy "mandala".
Mandala - koło życia, każdy kolor znaczy coś innego i odzwierciedla stan psychiczny autora. To tak dla zaspokojenia ciekawości, bo dla mnie nie ma to żadnego znaczenia .
Od karto_flanej dostałam serwetkę , styropianowe serca , wianek styropianowy, tasiemki (wstążki). herbatki i słodycze.
Przesyłka przyszła podczas mojej nieobecności . Pierwsze zdjęcie zrobił Ślubny i zaraz mi je przysłał.
Tym zdjęciem tylko podsycił moją ciekawość, bo zawartość wyglądała jak jajo.
Zostawił mi przyjemność rozpakowywania.
Oto zdjęcie zbiorcze całości (herbatki dla Ślubnego, cała reszta tzn. serwetka, przydasie i żelki moje ).
I jeszcze jedno zdjęcie serwetki
Moje chwalenie sie otrzymaną przesyłką przesunęło się troszkę w czasie , bo na ostatnie dwa dni nie zabierałam ze sobą do szpitala komputerka .
Na blog Z kartoflanego pola do tej pory wpadałam z rzadka Jednak zabawa na tym kulinarnym blogu z okazji 5 lecia jego istnienia skłoniła mnie do częstszego tam bywania . Ostatnio zaciekawił mnie przepis "brukselka w śmietanie", ciekawa jestem , czy będzie mi smakowała ( nie cierpię brukselki ).
Karto_flana , bardzo dziękuję za prezenty
Mandala - koło życia, każdy kolor znaczy coś innego i odzwierciedla stan psychiczny autora. To tak dla zaspokojenia ciekawości, bo dla mnie nie ma to żadnego znaczenia .
Od karto_flanej dostałam serwetkę , styropianowe serca , wianek styropianowy, tasiemki (wstążki). herbatki i słodycze.
Przesyłka przyszła podczas mojej nieobecności . Pierwsze zdjęcie zrobił Ślubny i zaraz mi je przysłał.
Tym zdjęciem tylko podsycił moją ciekawość, bo zawartość wyglądała jak jajo.
Zostawił mi przyjemność rozpakowywania.
Oto zdjęcie zbiorcze całości (herbatki dla Ślubnego, cała reszta tzn. serwetka, przydasie i żelki moje ).
na zdjęcie wkradł sie fragmencik gilotyny |
Moje chwalenie sie otrzymaną przesyłką przesunęło się troszkę w czasie , bo na ostatnie dwa dni nie zabierałam ze sobą do szpitala komputerka .
Na blog Z kartoflanego pola do tej pory wpadałam z rzadka Jednak zabawa na tym kulinarnym blogu z okazji 5 lecia jego istnienia skłoniła mnie do częstszego tam bywania . Ostatnio zaciekawił mnie przepis "brukselka w śmietanie", ciekawa jestem , czy będzie mi smakowała ( nie cierpię brukselki ).
Karto_flana , bardzo dziękuję za prezenty
środa, 15 lipca 2015
W domu !
Trzy tygodnie minęły jak z bicza strzelił.
Prawie trzy tygodnie leniuchowania robótkowego.
Dużo zabiegów fizykalnych , dużo ćwiczeń na sali gimnastycznej powodowało,że po południu chciałam tylko czytać i spacerować .
Robótki leżały odłogiem.
Cały czas jednak zerkałam na sąsiadkę z sąsiedniego łóżka która wciąż wyszywała kartki haftem matematycznym . Sama rysowała wzory, sama dobierała sposoby wyszywania.
Z przepustki przywiozłam kartki. Wydrukowane, znalezione w internecie schematy, troszkę nici. Kilka szpulek dostępnych w pasmanteriach kościerskich zakupiłam . Pod czujnym okiem sąsiadki zaczęłam wyszywać . Oczywiście na pierwszy ogień poszły prościutkie wzory. Zrobiłam kilka karteczek. Jednak dla mnie sam obrazek obszyty niteczkami to za mało . Na następnej przepustce w domu karteczki wykończyłam.
Powstały karteczki bożonarodzeniowe i dziś właśnie prezentuję na blogu pierwszą w tym roku karteczkę świąteczną .
Może w pierwszym tygodniu grudnia będę miała 60 potrzebnych mi karteczek świątecznych.
Prawie trzy tygodnie leniuchowania robótkowego.
Dużo zabiegów fizykalnych , dużo ćwiczeń na sali gimnastycznej powodowało,że po południu chciałam tylko czytać i spacerować .
Robótki leżały odłogiem.
Cały czas jednak zerkałam na sąsiadkę z sąsiedniego łóżka która wciąż wyszywała kartki haftem matematycznym . Sama rysowała wzory, sama dobierała sposoby wyszywania.
Z przepustki przywiozłam kartki. Wydrukowane, znalezione w internecie schematy, troszkę nici. Kilka szpulek dostępnych w pasmanteriach kościerskich zakupiłam . Pod czujnym okiem sąsiadki zaczęłam wyszywać . Oczywiście na pierwszy ogień poszły prościutkie wzory. Zrobiłam kilka karteczek. Jednak dla mnie sam obrazek obszyty niteczkami to za mało . Na następnej przepustce w domu karteczki wykończyłam.
Powstały karteczki bożonarodzeniowe i dziś właśnie prezentuję na blogu pierwszą w tym roku karteczkę świąteczną .
Może w pierwszym tygodniu grudnia będę miała 60 potrzebnych mi karteczek świątecznych.
"Wieczne lato"
Świetnie brzmi tytuł nowej kolekcji Lemoncraft
"Wieczne lato" to ; - dwustronnie drukowane papiery, mały bloczek papierów, buttony, zestaw tasiemek i koronek, papierowe kwiaty i zestaw tekturek. Mam nadzieję ,że wymieniłam wszystko .
"Wieczne lato" to ; - dwustronnie drukowane papiery, mały bloczek papierów, buttony, zestaw tasiemek i koronek, papierowe kwiaty i zestaw tekturek. Mam nadzieję ,że wymieniłam wszystko .
piątek, 10 lipca 2015
Wizyta , wino ryżowe, butelka,decoupage.
Gdy ok. 4 lata temu byłam na pierwszej rehabilitacji w szpitalu w Kościerzynie poznałam Janeczkę . Nader często ją odwiedzałam. Oczywiście nie obyło się bez prezentów. Jednym z nich było wino zrobione z ryżu. Bardzo nam smakowało i razem ze Ślubnym wypiliśmy je w oka mgnieniu. Umyłam butelkę i wlałam w nią moją nalewkę. Stała ona (butelka z nalewką) do ostatniego tygodnia przed moim wyjazdem. Udało sie tak długo nalewkę uchować, bo butelka służyła za kolumnę pod obniżającą się półeczką . Półeczka ma już odpowiednie podparcie a ja odzyskałam butelkę.
Wreszcie , na ostatnią minutę, zabrałam się za ozdabianie jej. Gdy wybierałam serwetkę towarzyszył mi syn, nie zdziwiła go moja kolekcja serwetek ( a myślałam, że chociaż powie, tak dużo! po co ci tak dużo serwetek ) .
Wybór padł na papier do dekupażu. Jeden wieczór zajęło mi wycinanie i malowanie butelek, rano klejenie . Klejenie papierem jest łatwiejsze, mimo że trzeba go najpierw namoczyć, nie ma obawy, że w czasie przyklejania przerwie się.
Pomalowałam 5 butelek, dwie dodatkowo okleiłam sznurkiem. I znowu dopasowywanie wzorów i klejenie. Skończył mi się klej i po raz pierwszy do przyklejania części ozdób użyłam rozcieńczonego wikolu. Przykleiło się ślicznie. Wikol już nie rozcieńczony używam też do przyklejania sznurka do butelki.
I teraz moje butelki po kolei , pierwsza robiona dla Janeczki
Druga - maleńka butelka którą schowałam gdy skończyła sie w domu maggi. Góra i dół opleciona sznurkiem.
Trzecia - butelkę po piwie dekupażowałam po raz pierwszy. Dopasowałam do niej korek , a że żadnych napisów na szkle nie było zdecydowałam się na zdobienie jej.
Na cytrynówkę jak znalazł.
Sznurek lakierowałam i lakierowałam , a on wciąż szorstki.
Następna to butelka dla damy. Z jednej strony dama właśnie , z drugiej jej kolekcja obuwia .
Co z niej wyjdzie jeszcze nie wiem, ćwiczę cieniowanie.
Jest jeszcze jedna butelka, ale na niej ćwiczyłam zawijaski, więc jest do zmycia lub wyrzucenia.
Byłam dzisiaj u Janeczki.
Kto był ten wie , u Janeczki jest zawsze gościnnie , jest serdecznie . Nie widziałyśmy sie dosyć długo. Specjalnych kontaktów nie utrzymujemy , jednak nie do pomyślenia jest,że będąc od niej o ok.30-35 minut jazdy autkiem nie odwiedziłabym Jej.
Kilka godzin minęło jak z bicza strzelił. Wróciłam z prezentem.
Otrzymałam od Janeczki taki koralikowy naszyjnik.
Zdjęcie pożyczyłam sobie od Janeczki , zrobię własne , to jeszcze raz się pochwalę.
Wreszcie , na ostatnią minutę, zabrałam się za ozdabianie jej. Gdy wybierałam serwetkę towarzyszył mi syn, nie zdziwiła go moja kolekcja serwetek ( a myślałam, że chociaż powie, tak dużo! po co ci tak dużo serwetek ) .
Wybór padł na papier do dekupażu. Jeden wieczór zajęło mi wycinanie i malowanie butelek, rano klejenie . Klejenie papierem jest łatwiejsze, mimo że trzeba go najpierw namoczyć, nie ma obawy, że w czasie przyklejania przerwie się.
Pomalowałam 5 butelek, dwie dodatkowo okleiłam sznurkiem. I znowu dopasowywanie wzorów i klejenie. Skończył mi się klej i po raz pierwszy do przyklejania części ozdób użyłam rozcieńczonego wikolu. Przykleiło się ślicznie. Wikol już nie rozcieńczony używam też do przyklejania sznurka do butelki.
I teraz moje butelki po kolei , pierwsza robiona dla Janeczki
Druga - maleńka butelka którą schowałam gdy skończyła sie w domu maggi. Góra i dół opleciona sznurkiem.
Trzecia - butelkę po piwie dekupażowałam po raz pierwszy. Dopasowałam do niej korek , a że żadnych napisów na szkle nie było zdecydowałam się na zdobienie jej.
Na cytrynówkę jak znalazł.
Sznurek lakierowałam i lakierowałam , a on wciąż szorstki.
Następna to butelka dla damy. Z jednej strony dama właśnie , z drugiej jej kolekcja obuwia .
Co z niej wyjdzie jeszcze nie wiem, ćwiczę cieniowanie.
Jest jeszcze jedna butelka, ale na niej ćwiczyłam zawijaski, więc jest do zmycia lub wyrzucenia.
Byłam dzisiaj u Janeczki.
Kto był ten wie , u Janeczki jest zawsze gościnnie , jest serdecznie . Nie widziałyśmy sie dosyć długo. Specjalnych kontaktów nie utrzymujemy , jednak nie do pomyślenia jest,że będąc od niej o ok.30-35 minut jazdy autkiem nie odwiedziłabym Jej.
Kilka godzin minęło jak z bicza strzelił. Wróciłam z prezentem.
Otrzymałam od Janeczki taki koralikowy naszyjnik.
Zdjęcie pożyczyłam sobie od Janeczki , zrobię własne , to jeszcze raz się pochwalę.
niedziela, 5 lipca 2015
Spacer po Kościerzynie .
w ciągu tygodnia mimo upałów wybrałam się dwa razy na rynek w Kościerzynie. Zjadłam lody i zrobiłam zdjęcie Remusowi , wędrownikowi sprzedającemu książki TU klikaj
Wpadłam też do herbaciarni, wśród innych zakupów znalazły się też dwie porcje ingrediencji do nalewek.
Poszłam na łatwiznę, ale dwie nalewki stoją już zalane.
Jestem bowiem na przepustce w domu !
Jeszcze kilka godzin i znowu wracam do szpitala.
I znowu ani słowa o robótkach !
Wpadłam też do herbaciarni, wśród innych zakupów znalazły się też dwie porcje ingrediencji do nalewek.
Poszłam na łatwiznę, ale dwie nalewki stoją już zalane.
Jestem bowiem na przepustce w domu !
Jeszcze kilka godzin i znowu wracam do szpitala.
I znowu ani słowa o robótkach !
piątek, 3 lipca 2015
Ja to mam szczęście !
Któregoś dnia w ciągu tego tygodnia czekałam na lekarza czytając "Wnuczkożonkę" Hanny Bakuły.
Dwie książki Bakuły , tę i "Samca alfa" dostałam od Tonki .
Czytam i się śmieję, bo humor tej autorki bardzo lubię. Zrobiłam sobie przerwę w czytaniu i zajrzałam na blogi , a tam niespodzianka . W zabawie u Tonki okazało się -
"... siermiężną biżuterię bez losowania otrzyma Basia -barbaratoja bo tylko ona wyraziła chęć jej posiadania:))) "
Juz w następny dzień ( a może to było dzień później ) zadzwonił Ślubny z wiadomością, że jest dla mnie przesyłka.
Poprosiłam o rozpakowanie i niedługo potem dostałam następne zdjęcia
Na zdjęciu nie ma słodkości, bo Ślubny nie wiedział , że czekoladce też trzeba zrobić zdjęcie.
Ja to mam szczęście u Tonki - dziękuję Ci Tonka za prezenty.
Biżuterię założę jutro, gdy przyjadę do domu na przepustkę.
Dwie książki Bakuły , tę i "Samca alfa" dostałam od Tonki .
Czytam i się śmieję, bo humor tej autorki bardzo lubię. Zrobiłam sobie przerwę w czytaniu i zajrzałam na blogi , a tam niespodzianka . W zabawie u Tonki okazało się -
"... siermiężną biżuterię bez losowania otrzyma Basia -barbaratoja bo tylko ona wyraziła chęć jej posiadania:))) "
Juz w następny dzień ( a może to było dzień później ) zadzwonił Ślubny z wiadomością, że jest dla mnie przesyłka.
autorem tego i pozostałych zdjęć jest |
Poprosiłam o rozpakowanie i niedługo potem dostałam następne zdjęcia
Na zdjęciu nie ma słodkości, bo Ślubny nie wiedział , że czekoladce też trzeba zrobić zdjęcie.
Ja to mam szczęście u Tonki - dziękuję Ci Tonka za prezenty.
Biżuterię założę jutro, gdy przyjadę do domu na przepustkę.
czwartek, 2 lipca 2015
Przepustka !
Tytuł wpisu zabrzmiał troszkę po wojskowemu, ale byłam w niedzielę na przepustce ( jak ten czas leci, niedługo sobota i znowu przepustka ).
Ślubny przyjechał po mnie i odwiedziliśmy rodzinkę.
Po wizycie u ojca pojechaliśmy do brata na wieś. Las , pasieka, cisza, cudne opowieści brata o pszczołach, o miodach, o unasienianiu królowej , o trutniach ... Opowieści było wiele i każda bardzo ciekawa.
Dowiedziałam sie np że pszczoły przez okres zimowy nie robią kupki ;-)
Zaopatrzyłam sie w miód, pierzgę ( to co prawda nie oryginalna pierzga, a robiony przez brata chlebek pszczeli , ale także smaczny i zdrowy ), dostałam takie śmieszne świeczki.
Ślicznie wyglądałby miód w ozdobionych szkłach, mając serwetki mogłabym bratu kilka zrobić .
Poszukuję papierowych serwetek z pszczółkami, takimi prawdziwymi, chociaż i Mają i Guciem nie pogardzę .
Za serwetki mogę zrobić coś szydełkiem - kwiatki, podkładkę, czy serduszko!
Kiedyś prosiłam o wzory szydełkowe pszczółek, ale bark nie pozwala za dużo dziergać ( tylko luźne wzory ).
W drodze powrotnej zrobiliśmy przerwę w podróży w Grudziądzu.
Przejeżdżamy przez Grudziądz kilka razy w roku od kilkudziesięciu lat, a nigdy się w nim nie zatrzymywaliśmy.
Po krótkim spacerze niestety zaczął padać deszcz . Zdążyliśmy na szczęście stwierdzić, że Grudziądz jest ślicznym miastem.
Robótki leżą odłogiem .
Ślubny przyjechał po mnie i odwiedziliśmy rodzinkę.
Po wizycie u ojca pojechaliśmy do brata na wieś. Las , pasieka, cisza, cudne opowieści brata o pszczołach, o miodach, o unasienianiu królowej , o trutniach ... Opowieści było wiele i każda bardzo ciekawa.
Dowiedziałam sie np że pszczoły przez okres zimowy nie robią kupki ;-)
Zaopatrzyłam sie w miód, pierzgę ( to co prawda nie oryginalna pierzga, a robiony przez brata chlebek pszczeli , ale także smaczny i zdrowy ), dostałam takie śmieszne świeczki.
ta podoba mi się najbardziej |
Ślicznie wyglądałby miód w ozdobionych szkłach, mając serwetki mogłabym bratu kilka zrobić .
Poszukuję papierowych serwetek z pszczółkami, takimi prawdziwymi, chociaż i Mają i Guciem nie pogardzę .
Za serwetki mogę zrobić coś szydełkiem - kwiatki, podkładkę, czy serduszko!
Kiedyś prosiłam o wzory szydełkowe pszczółek, ale bark nie pozwala za dużo dziergać ( tylko luźne wzory ).
W drodze powrotnej zrobiliśmy przerwę w podróży w Grudziądzu.
Przejeżdżamy przez Grudziądz kilka razy w roku od kilkudziesięciu lat, a nigdy się w nim nie zatrzymywaliśmy.
Po krótkim spacerze niestety zaczął padać deszcz . Zdążyliśmy na szczęście stwierdzić, że Grudziądz jest ślicznym miastem.
Robótki leżą odłogiem .