Wyruszyliśmy o 22.00 jeszcze w kwietniu, a dopiero o godz 14.00 następnego dnia zdobyliśmy Zakopane.
Zakopianka to szczyt powolnej jazdy. Panowie z naszej wycieczki wyszli z autokaru i poszli pieszo. Po przejściu części trasy czekali na nas bardzo znudzeni.
W Zakopanem czekał przewodnik (świetny przewodnik ) i pojeździliśmy po mieście.
Między innymi obejrzeliśmy - Cmentarz Zasłużonych na Pęksowym Brzysku,
Na tym cmentarzu jest symboliczny grób gen Zaruskiego. Ziemię z miejsca, gdzie gen najprawdopodobniej zginął przywieziono z Chersonia s/y Zawiszą. Razem ze Ślubnym braliśmy udział w tym rejsie .
jeden z grobów |
stary kościołek |
Ołtarz papieski w "parku fatimskim" |
Widzieliśmy jeszcze duuuzo innych miejsc np. Zespół Skoczni Narciarskich.
Jeżeli jest ktoś zawiedziony małą ilością zdjęć, to proszę zauważyć że w przepastnych zasobach internetowych jest ich dużo i do tego świetnych.
Mnie niestety rączek wciąż brakowało, zdjęcia wychodziły mi takie bardziej artystyczne .
Objazd po Zakopanem zakończyliśmy dotarciem do naszego hotelu.
Ośrodek z okresu "komunizmu". Wyposażenie pokoi i obsługa też z tamtego okresu.
Ale było świetnie , z okna widok na Giewont, na Krupówki 10 minut spacerkiem. Cisza, spokój.
Śniadania o obiadokolacje jadaliśmy na miejscu. Osoba pisząca jadłospis wykazała się dużym poczuciem humoru. Zaserwowała wycieczce z Kołobrzegu dorsza na obiad.
Po zakwaterowaniu poszliśmy ze Ślubnym na Krupówki . Już nie wiem co sobie wyobrażałam, ale zawiodłam się - Krupówkami, tym co tam sprzedają i czekoladą , którą wypiłam w jednym z lokali ;-)
Nie myślcie jednak, że ja narzekam , to moje pierwsze spostrzeżenia .
jak na Krupówkach pusto! |
tu jestem w towarzystwie Zamoyskiego, byłego właściciela Zakopanego i okolic |
Wieczorem po obiadokolacji świetnie bawiliśmy się na Góralskich Śpasach.
Brałam udział w " grupowym spożywaniu okowity podanej na narcie " . Zdjęcia niestety nie mam, bo ze Ślubnym piliśmy ( spożywaliśmy ) okowitę w tym samym czasie.
Do późnych godzin dopingowaliśmy uczestnikom innych zadań.To też było świetną zabawą .
Niektórzy poszli jeszcze potem na spacer, ja po zrobieniu jednego okrążenia w limonkowej serwecie poszłam spać. Na drugi dzień czekała nas wyprawa na Słowację
Zakopiankę zawsze staram się omijać szerokim łukiem, wybierając alternatywną drogę przez wsie i okolice, widoki piękniejsze i tłok mniejszy. A Krupówki, jak i inne tego typu miejsca, tym piękniej nam się jawią, im dalej od nich jesteśmy, zderzenie z rzeczywistością bywa czasem bolesne ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
fajna zabawa, dobrze spedzony czas a krupowki, w Zakopanem bylam tylko raz w zyciu - trzy tygodnie, dla mnie za duzo ludzi, gratuluje pieknej wyprawy, pa, ania
OdpowiedzUsuń