Sobotę 30 stycznia spędziłam w Swołowie na pierwszym spotkaniu trwających cały rok warsztatów modowych !
Temat styczniowych warsztatów „W trzewikach, w onucach i na boso” - warsztaty filcowania na mokro
Program pierwszych warsztatów był bardzo ambitny. Filcowanie na mokro skomplikowanej formy.
Udało się, mam pierwsze filcowe kapcie, sama je zrobiłam. Wełna do filcowania pozyskana została od owiec z gospodarstwa należącego do muzeum
Spotkanie rozpoczęło się wykładem Magdaleny Lesieckiej - etnografa i organizatorki spotkań. Potem obejrzałyśmy króciutki film, który przybliżył nam proces filcowania walanek (ja znam je pod nazwą walonki). Film pokazał ten proces od a do zet.
Potem kawa, ciasto i do pracy.
Warsztaty cudownie prowadziła Olga Hanowska. Dziewczyna wielu talentów , zajrzyjcie tu. Gdy miała chwilkę przerwy wyciągała skrzypce i grała a Magdalena Lesiecka śpiewała. My też dostałyśmy tekst i miałyśmy króciutki kurs białego śpiewu.
Zaszło słonko...
pieśń weselna z Podlasia
Zaszło słonko w rogu pieca,
Siadaj Kasiuniu do czepca,
Do czepca bielusieńkiego,
Nie żałuj wianka swojego.
Musiałam to wszystko napisać bo forma warsztatów była bardzo dopracowana. .
Wy pewnie ciekawi jesteście jak wyglądają moje kapcie?
Tuż przed wyjściem na spotkanie okazało się, że moje akumulatorki nie są naładowane. Zdjęcia zrobiła koleżanka z którą spotykamy sie na warsztatach koralikowych , a teraz razem pojechałyśmy do Swołowa.
Dopiero dzisiaj je ściągnęłam.
Tak wyglądały przygotowane do pracy stoły
Piękna wełna, ale co ja z niej zrobię?
Oczywiście już po chwili wiedziałyśmy co i jak.
Do domu kapcie przyniosłam jeszcze nie w całości ufilcowane, bo zmęczenie wzięło górę nad chęcią dokończenia pracy.
Odpoczęłam i dokończyłam filcowanie na własnych stopach, dzięki temu mam kapeć prawy i lewy w wielkości odpowiedniej na moje stopy. Gdybym miała jeszcze kiedyś filcować kapcie załatwiłabym sobie gdzieś gumowce o numerek za małe. Pochylanie się, podnoszenie nóg, to coś czego nie powinnam robić!
Ale udało się !!!
Widzę niedoróbki. Miejsca gdzie niedoficowałam, są na szczęście w całości tej samej grubości, to znaczy, że dobrze układałam wełnę. Muszę jeszcze je powycinać i ozdobić.
Moje kapcie są dobre na gołą stopę, skarpetki już nie zmieszczę, dlatego chciałabym dorobić do nich mankiety na drutach. Tak sobie wymyśliłam. Może pomysł uda sie zrealizować.
No i pod kapcie trzeba podkleić coś co zapobiegnie ślizganiu się .
Temat następnych warsztatów „W fałdach babcinej spódnicy” - warsztaty tkania na krośnie. Na tym zdjęciu widać krosna, które na czas trwania warsztatów filcowania zostały odstawione pod ścianę.
Do moich filcowych kapci jeszcze powrócę. Wymagają ozdobienia !
Kapcie wyszły świetne! A co do podeszwy, to podobno jest taki preparat, którym można smarować maluchom skarpety i one są "antypoślizgowe" :)
OdpowiedzUsuńJuż znalazłam preparat - "ABS for socks and more" firmy VIVA DECOR. Nie wiem czy to nadal jest dostępne na rynku, ale pisała o tym jedna mama na blogu.
UsuńDziękuję, sprawdzę .
UsuńWow przepiękne, kocham filcowanie, ale jeszcze nigdy nie próbowałam filcować na mokro najwyższy czas :)
OdpowiedzUsuńJa filcowałam na mokro kulki, kwiatki, jakieś podkładki, jednak filcowanie większych prac to zupełnie inna sprawa. Ale jaka wciągająca.
UsuńSuper Basiu :) dla mnie filcowanie w każdej postaci jest obce... tym bardziej podziwiam Twoje kapcie :)
OdpowiedzUsuńkapcie fajoskie;)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie;)))
Ale z ciebie zdolniacha. Tez bym chciała spróbować kiedyś pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę takich warsztatów. Super kapcie.
OdpowiedzUsuńPodziwiam wszystkich, którzy wykonują coś filcowego. Ja próbowałam, ale nie mam do tego serca i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńAle fajne kapcie nafilcowałaś. Na takie warsztaty też bym się zapisała, szkoda, że w naszym regionie takich nie organizują!
OdpowiedzUsuńJa Ci też zazdroszczę,że masz takie możliwości warsztatowe,kapcie są odjazdowe:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale fajne warsztaty i kapciochy :)te
OdpowiedzUsuń