Marzec - „Zapaski i fartuchy” - warsztaty krawieckie
Spotkanie rozpoczęła wędrówka po wystawie. Tak pokrótce pisząc, zapoznałyśmy się z produkcją i obróbką lnu. Pamiętacie książeczkę Konopnickiej "Jak to ze lnem było".
Same też usuwałyśmy paździerze i każda z nas zabrała do domu len, który można za pomocą kołowrotka zamienić na nici.
Ja mam taki cieniutki warkoczyk.
Zapowiadało się szycie ręczne i oczywiście takie było.
Miałyśmy cudowna instruktorkę, która z radości że chcemy się uczyć ( na codzień uczy w szkole średniej i prowadzi kursy z urzędu miasta) zalała nas wiedzą o materiałach, robieniu wykrojów i szyciu ręcznym.
fartuch ze zbiorów muzeum |
Odwzorowałyśmy fartuch pochodzący ze zbiorów Muzeum w Swołowie, widoczny na zdjęciu powyżej.
Każda z nas zrobiła sobie wykrój ( wyszły na jaw moje niedoskonałe wymiary ). Model więc uległ lekkiej zmianie. Do domu przyniosłam wykrój na fartuch !
Część fartucha uszyłam ręcznie na zajęciach . Trwało to długo, bo nie przyzwyczajona jestem do takiego szycia.Resztę plisek już w domu przyszyłam na maszynie i dopiero odszycie zrobiłam ręcznie.
Nie jest to praca na konkurs szycia ręcznego, więc na takie odstępstwa od programu spotkania mogłam sobie pozwolić.
Fartuchy będziemy ozdabiały haftem krzyżykowym lub płaskim słupskim dopiero w kwietniu. Szycie przełożyłam na "po świętach"
Po spotkaniu stwierdziłam, że szwaczka to ma trudne życie, pokłute palce, bolące plecy.
A może wiecie, gdzie jest planowane następne podobne spotkanie ?
Podobno w Słupsku będą, zapiszę się, by zrobić sobie wykrój spodni na moje niedoskonałe wymiary. Niedoskonałe wg projektantów ubiorów sprzedawanych w sklepach. dla nich jestem ; za niska, za gruba. Za bardzo wymagająca ?
Uwielbiam ręczne szycie. Sama często stosuję
OdpowiedzUsuńSzycie ręczne to cenna umiejętność , niestety obecnie w fazie zaniku. Zalanie rynku wszechobecną chińszczyzna spowodowało, że szyć się często nie opłaca. Ale uważam że takie kursy to świetna sprawa, żałuje że mieszkam w miejscu gdzie nie ma żadnych warsztatów.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i ciekawa jestem końcowego efektu w postaci nowego fartuszka.
Ja lubię szyć ręcznie :) Oczywiście szyję również na maszynie :)
OdpowiedzUsuńCzytam o Twoich różnych spotkaniach i jestem zachwycona różnorodnością i atrakcyjnością tych spotkań :) Chętnie wzięłabym w nich udział.
Ja też lubię szyć ręcznie:D Spotkania interesujące, ciekawa jestem twojego fartuszka:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Twój fartuszek Basiu :)
OdpowiedzUsuńMoja mama jest szwaczką jest to bardzo ciężka praca...
Szkoda, że tak daleko te warsztaty, chętnie bym przyjechała. A fartuch wygląda naprawdę fajnie. Powodzenia w dalszym szyciu. Ja najbardziej lubię szyć ręcznie..., na maszynie mniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
też bym chciała mieć na to czas, zazdroszczę
OdpowiedzUsuńŚwietne warsztaty :)
OdpowiedzUsuń