Gdy wszyscy się rozjechali, my resztę niedzieli przeznaczyliśmy na zwiedzanie i spotkania.
Byłam umówiona w Oleśnie , Ślubny w Dobrodzieniu (ja do Dobrodzienia niestety nie dojechałam). Pojechaliśmy więc po krótkim pobycie w Byczynie do Olesna.
Tuż przed Olesnem zauważyłam śliczny zakątek i zatrzymaliśmy się.
Ten mały kościółek znajduje sie w Starym Oleśnie.Jest cały zbudowany z drewna, na dziedzińcu leży ogromny pień z którego wycinane są gonty (tak mi się wydaje;-))
Później dowiedziałam się, że w Oleśnie też znajduje się piękny, dużo większy drewniany kościół , niestety nie byłam tam.
Po posileniu się i pobieżnym bardzo zwiedzeniu Olesna spotkałam się z Basią. Basia też tworzy, ale ja wcześniej poznałam Ją w Szczytnie jako mamę zawodnika ,żonę instruktora i sędzię w zawodach modeli pływających.
Pogaduszki trwały na rynku przy fontannie, która w określonych godzinach podświetlona "tańczy " w rytm muzyki. Troszkę było nam już zimno, gdy dołączyła do nas Beata.
Na dalsze rozmowy i kawę przeniosłyśmy się do restauracji Ratuszowa, gdzie wcześniej ze Ślubnym zjadłam bardzo smaczny obiad.
Po kilku dniach wędrówki, uczestniczenia w przeróżnych imprezach byłam już troszkę zmęczona , co niestety widać na zdjęciu. (postanowiłam jednak je opublikować, bo blog to właściwie mój pamiętnik i album)
tu jestem z Beatą, tak się złożyło ,że nie mam zdjęcia z Basią |
(obiecałam sobie, że muszę przygotować kilka prezentów, głupio mi tak dostawać a nie wymieniać się )
Beato, Basiu, dziękuję za spotkanie.
Jak dają to bierz!!!
OdpowiedzUsuńI niczym się nie przejmuj!
popieram dziurkę :D
OdpowiedzUsuńA kościółek znam... wielokrotnie przejeżdżałam obok niego a nawet na parkingu przed spałam w drodze w Wielkopolski do Małopolski :)
Ja też dziękuję za spotkanie !!! Oby było ich więcej!!Co do prezentów nie zawsze trzeba dać żeby dostać :)
OdpowiedzUsuń